Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
jednego z chłopców z prośbą, by napełnił woreczek piaskiem. Tłumaczysz to sobie niechęcią do pobrudzenia rąk.
Wracałem, stawiając stopy na co drugiej płycie chodnika. W pewnej chwili zobaczyłem przed sobą mężczyznę w niemodnym płaszczu, żółtych półbucikach i błękitnych getrach. Zacząłem iść szybciej, by przekonać się, czy to mój znajomy, zbieracz osobliwości. Przywitałem go, gdy wchodził do bramy domu, w którym mieszkam.
- Zebrałem trochę gotówki - powiedział - i przyszedłem obejrzeć te rękawiczki.
- Nie mówiłem o sprzedaży - odpowiedziałem, idąc z nim po schodach - po prostu zaprosiłem pana, żeby mógł pan te rękawiczki obejrzeć.
Otworzyłem drzwi.
- Pan do kogo? - zapytała mego gościa gospodyni.
- Przecież idzie
jednego z chłopców z prośbą, by napełnił woreczek piaskiem. Tłumaczysz to sobie niechęcią do pobrudzenia rąk.<br>Wracałem, stawiając stopy na co drugiej płycie chodnika. W pewnej chwili zobaczyłem przed sobą mężczyznę w niemodnym płaszczu, żółtych półbucikach i błękitnych getrach. Zacząłem iść szybciej, by przekonać się, czy to mój znajomy, zbieracz osobliwości. Przywitałem go, gdy wchodził do bramy domu, w którym mieszkam.<br>- Zebrałem trochę gotówki - powiedział - i przyszedłem obejrzeć te rękawiczki.<br>- Nie mówiłem o sprzedaży - odpowiedziałem, idąc z nim po schodach - po prostu zaprosiłem pana, żeby mógł pan te rękawiczki obejrzeć.<br>Otworzyłem drzwi.<br>- Pan do kogo? - zapytała mego gościa gospodyni.<br>- Przecież idzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego