nie widziała, kiedy wyszła. Czekałem na nią z obiadem, ale mijały godziny i Kira nie wracała. Zaniepokojony szukałem jej u dentysty, u krawcowej, u dr Zawadzkiej.<br>- Kira nie jest osobą całkiem zrównoważoną - rzekła dr Zawadzka. - Trzeba coś przedsięwziąć.<br>Zadzwoniłem do milicji, potem do pogotowia, do szpitali, które tego dnia miały ostre dyżury. Nigdzie jednak wśród wypadków Kira nie figurowała.<br>Wróciłem do domu pełen niepokoju. Nie rozbierałem się do późnej nocy, pomimo próśb i perswazji Weroniki. Byłem w stanie najwyższego napięcia, kiedy nad ranem rozległ się dzwonek telefonu. Usłyszałem głos Kiry, który brzmiał jak z zaświatów:<br>- Witku, to ja... Jestem w Radomiu. Nie