brata i poszła zobaczyć, czy ich dom jeszcze stoi. Stał. Więc wróciła do brata i położyła się. Spała do szóstej. Potem znów wstała, nakarmiła synka i razem z mężem poszła na Gościnną, bo miał przyjść przedstawiciel firmy, w której mieszkanie Olczaków jest ubezpieczone. Czekali na niego bardzo długo. Przyszedł i oszacował straty. Sąsiedzi żałowali, że nie ubezpieczyli domów.<br>- <q>Gośka, mówią, że woda znów się podnosi</> - informuje Małgorzatę sąsiad z góry, Jacek.<br>- <q>Trzeba będzie worków dołożyć</> - mówi kobieta takim tonem, jakby to była codzienność.<br>W czwartek rano Małgorzata o szóstej rano nakarmiła synka i wyszła cicho z domu brata, żeby zobaczyć, czy