dziwna słabość ogarnęła ciało. Leciał, zawieszony w pustej przestrzeni, bez zbawczego oparcia Ziemi Rodzicielki, bez jej siły żywotnej przenikającej całe ciało. W krótkiej chwili tego lotu poczuł moc Powietrza - obcą, może nie wrogą, lecz odmienną, niepojętą... Siłę wielką, choć uśpioną.<br>A potem uderzenie i chłód wody. I znów to dziwne oszołomienie, choć tym razem w pełni je rozumiał, bo przecież nie raz kąpał się w jeziorach i rzekach. W krótkim błysku jasności pojął, że obcość wody jest uczuciem tego samego rodzaju co wrogość powietrza, choć oba te żywioły nie mają nic ze sobą wspólnego.<br>Lecz to trwało tylko chwilę. Mozolnie wydobywał