płacił po parę tysięcy funtów. To są malarze.<br>- Byli - poprawił Istvan.<br>- Tym lepiej. Nie obniżają ceny na rynku nowymi obrazami. Gdyby twój protegowany nie żył, może warto byłoby zaryzykować i kupić parę płócien... Boy! - zawołał - nalej nam koniaku. Nie, nie tego. Z pękatej butelki, Larsena. Wszystkie stare francuskie koniaki mają oszukańcze nalepki, ani jedna piwnica nie wytrzymała naporu wojsk niosących wyzwolenie. Ocalał tylko koniak, który Szwedzi kupili przed trzydziestym dziewiątym, wierzę w Larsena, ponad czterdzieści lat leżakowania, solidna firma.<br>Boy zbliżył się na klęczkach, rozdał baniaste kieliszki, przechylił butelkę, zerkając na uniesiony mały palec radży, skinienie wystarczyło, by poderwał szyjkę nie