jako Liść, Brat Drzew. I ponad ludzkim prawem, bo strzegł mnie szacunek i <orig>banowe</> słowo.<br>Co wydarzyło się w ostatnich dniach, wiesz pewnie. Drzewa, bracia moi dostojni, znów naznaczyły swego wybrańca i ja z nim krew wypiłem, i ślubowaliśmy sobie braterstwo. Połączyła nas drużba większa niźli kogokolwiek na świecie. Lecz oto jego ubili zdradziecko, a ja wiem, kto tego dokonał. <orig>Banowi</> ludzie, z <orig>bana</> rozkazu. Nie rozumiem, czemu tak się stało, lecz chętnie poznałbym prawdę. Lecz nade wszystko pomstę muszę znaleźć. Wróżdę.<br>Doron umilkł. Magwer słuchał go cały czas z uwagą i w milczeniu.<br>- Moje myśli i ręce do ciebie należą