Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
w B. - Z poparzonego ciała skóra schodziła płatami, ukazując krwawe, żywe mięso. Plecy to był jeden wielki pęcherz. W najgorszym stanie była twarz: wyglądała jak czerwona rana, z makabrycznymi otworami oczu i ust, tak że nie było mowy o rozpoznaniu rysów. - Lekarz, który podczas swej dwudziestoośmioletniej praktyki chirurga widział niejedno, otrząsa się ze zgrozą, lecz już po chwili ciągnie rzeczowo: - Stwierdziłem rozległe poparzenia drugiego stopnia głowy, klatki piersiowej, pleców, rąk, nóg, no, całego ciała z wyjątkiem brzucha, który widocznie udało jej się ochronić. Oczywiście była w ciężkim szoku, przez wiele dni nie mogliśmy nawiązać z nią kontaktu, a teraz zajmuje się nią
w B. <q>- Z poparzonego ciała skóra schodziła płatami, ukazując krwawe, żywe mięso. Plecy to był jeden wielki pęcherz. W najgorszym stanie była twarz: wyglądała jak czerwona rana, z makabrycznymi otworami oczu i ust, tak że nie było mowy o rozpoznaniu rysów.</> - Lekarz, który podczas swej dwudziestoośmioletniej praktyki chirurga widział niejedno, otrząsa się ze zgrozą, lecz już po chwili ciągnie rzeczowo: <q>- Stwierdziłem rozległe poparzenia drugiego stopnia głowy, klatki piersiowej, pleców, rąk, nóg, no, całego ciała z wyjątkiem brzucha, który widocznie udało jej się ochronić. Oczywiście była w ciężkim szoku, przez wiele dni nie mogliśmy nawiązać z nią kontaktu, a teraz zajmuje się nią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego