że ją zadusiłem.<br> <page nr=51><br> Zdjąłem rękę z jej twarzy.<br> Westchnęła, zaciągając się jak palący fajkę powietrzem.<br> Po czym przeciągnęła się w ramionach, podniosła na łokciach i pochylając się nade mną, poczęła, najpierw małym palcemi tak po kolei wszystkimi, płoszyć z mojej twarzy przestrach.<br> Gdy jej ręka znieruchomiała na mojej twarzy, zobaczyłem, otwierając oczy, że sołtysówna śpi.<br> Wyjąłem ją ostrożnie z tego żołnierskiego spania na jednym łokciu i żeby jej jabłka nie ugniatały, położyłem ją na prawym boku, tuż koło siebie.<br> Obejmując ją ramieniem, słyszałem, jak w sadzie wszystko się ucisza i zasypia.<br> Sam też prawie drzemałem na tej strzesze pachnącej winnie jabłkami i