Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Maciej
Tytuł: Atlantyda, wyspa ognia
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1967
niebezpieczeństwa.

Kraj leżał w dole cichy i spokojny, jakby znieruchomiały
w lenistwie południa. Gorące powietrze drgało nad łanami
traw. Faliste pagórki biegły w dal wysnuwając się
jedne spoza drugich, podobne do przestworu spokojnego morza. Nigdzie
nie było śladu osady. Żadna smuga dymu nie wznosiła
się ku niebu. Tylko tu i ówdzie ciemniały grupy
skał o zaokrąglonych kształtach. Horyzont zamykały
góry. Tkwiły tam jak niebieska ściana i niepodobna było
określić, czy są odległe o dzień, dwa czy też
pięć dni drogi.

Na koniec dostrzegł, że poprzez płaszczyzny i falujące
pagórki biegnie jakaś ciemna linia, a za nią, w inną
stronę, druga. Poprowadził
niebezpieczeństwa.<br><br>Kraj leżał w dole cichy i spokojny, jakby znieruchomiały <br>w lenistwie południa. Gorące powietrze drgało nad łanami <br>traw. Faliste pagórki biegły w dal wysnuwając się <br>jedne spoza drugich, podobne do przestworu spokojnego morza. Nigdzie <br>nie było śladu osady. Żadna smuga dymu nie wznosiła <br>się ku niebu. Tylko tu i ówdzie ciemniały grupy <br>skał o zaokrąglonych kształtach. Horyzont zamykały <br>góry. Tkwiły tam jak niebieska ściana i niepodobna było <br>określić, czy są odległe o dzień, dwa czy też <br>pięć dni drogi.<br><br>Na koniec dostrzegł, że poprzez płaszczyzny i falujące <br>pagórki biegnie jakaś ciemna linia, a za nią, w inną <br>stronę, druga. Poprowadził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego