Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
w rannym słońcu, wystawiwszy na widok publiczny wszystkie swoje rany cięte, tłuczone i szarpane. Myślami był już przed kościołem, gdzie w niedzielę zbierało się najlepsze towarzystwo Górnych i Dolnych Młynów oraz okolicznych wsi i zaścianków. Widział się już tam w towarzystwie panny Puciałłówny. Posyłał jej uśmiechy i eleganckie ukłony, wygłaszał ozdobne zdania zapamiętane ze słynnej zeszytowej księgi o hrabi Klimczoku. Taki liryczny poranek niedzielny budzi często w człowieku zastałe pokłady próżności. Nie można się więc dziwić, że Polek, znalazłszy jakiś ułamek szkła, jął się w nim przeglądać długo i bezwstydnie. Marszczył brwi nad sinym okiem, wydymał wargi, przymykał powieki, co dawało
w rannym słońcu, wystawiwszy na widok publiczny wszystkie swoje rany cięte, tłuczone i szarpane. Myślami był już przed kościołem, gdzie w niedzielę zbierało się najlepsze towarzystwo Górnych i Dolnych Młynów oraz okolicznych wsi i zaścianków. Widział się już tam w towarzystwie panny Puciałłówny. Posyłał jej uśmiechy i eleganckie ukłony, wygłaszał ozdobne zdania zapamiętane ze słynnej zeszytowej księgi o hrabi Klimczoku. Taki liryczny poranek niedzielny budzi często w człowieku zastałe pokłady próżności. Nie można się więc dziwić, że Polek, znalazłszy jakiś ułamek szkła, jął się w nim przeglądać długo i bezwstydnie. Marszczył brwi nad sinym okiem, wydymał wargi, przymykał powieki, co dawało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego