Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
powiedział to spokojnie, ale i zdecydowanie.
- Taki jesteś pewny? - chyba ta stanowczość sprowokowała Izę.
- Darek jej nie kocha, bo gdyby kochał, nie gniłaby w barakowozie. Ona nie kocha jego, bo oczy jej się nie świecą, gdy o nim mówi - uśmiechnął się, zdając sobie sprawę z wagi argumentu.
- Zostanę z nią - oznajmił znienacka Dopierała. Na szczęście to on prowadził: każde z pozostałych z wrażenia wpakowałoby wóz w zarośla.
- Mówisz... poważnie? - Kiernacki pierwszy wziął się w garść.
- Nie, kurwa. Żartuję. - Znów przez jakiś czas było cicho, jeśli nie liczyć pomruków silnika. - Puściłem was wczoraj z tym szczeniakiem, przedtem ta bomba pod samochodem... Chyba
powiedział to spokojnie, ale i zdecydowanie.<br>- Taki jesteś pewny? - chyba ta stanowczość sprowokowała Izę.<br>- Darek jej nie kocha, bo gdyby kochał, nie gniłaby w barakowozie. Ona nie kocha jego, bo oczy jej się nie świecą, gdy o nim mówi - uśmiechnął się, zdając sobie sprawę z wagi argumentu.<br>- Zostanę z nią - oznajmił znienacka Dopierała. Na szczęście to on prowadził: każde z pozostałych z wrażenia wpakowałoby wóz w zarośla.<br>- Mówisz... poważnie? - Kiernacki pierwszy wziął się w garść.<br>- Nie, kurwa. Żartuję. - Znów przez jakiś czas było cicho, jeśli nie liczyć pomruków silnika. - Puściłem was wczoraj z tym szczeniakiem, przedtem ta bomba pod samochodem... Chyba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego