sobą rozterki i zgryzoty, zmizerniał do cna...<br>W tym czasie zrzucił z siebie kapotę z rogowymi guzami. Wprawdzie odpowiedzi na rekurs wniesiony do komisji oświecenia nie otrzymał był jeszcze - tym silniej jakoś przeczuwał, iż będzie ona, wcześniej czy później ostatecznym stwierdzeniem dymisji - Zrzucił tedy ową kapotę, strój na poły miejski, oznakę dawnego urzędu - i jął się, choć zrazu nieskładnie, mniej szczytnej pracy w gospodarstwie... Zawziął się jakoś, by z każdym dniem. Odrywać w sobie kęs po kęsie, narosły latami nauczycielstwa obyczaj życia i tamtych "uczonych" zatrudnień... Wracał z niejaką pokorą, z jakimś stłumieniem wewnętrznym w łożysko rodzime, wrastał włókno po włóknie