Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
który z nas dobrze "sztauował" i bez przeszkód "swój towar" odda odbiorcy. Wszystko zaczęło się tak jak wszędzie. Od rana komisja zasiadła w salach, a biedni delikwenci czekali na swoją kolejkę. Oto nerwowo skubiąc podbródek czeka kolega, który przez "piętnaście lat" je morski chleb. Jakoś dziwnie zbladł, a w oczach oznaki niepokoju.
- Franek, coś tak zdziwniał - pytam czyżbyś zorał cykorię?
- Skąd - odpowiada Franek - nie takie rzeczy przechodziłem, tylko widzisz trochę mnie ucho boli i obawiam się, że nie dosłyszę, jak mi powiedzą: nie zdałeś.
Inny znów zapala papierosa wkładając go odwrotnie do ust, przy czym dziwi się głośno, że produkcja PMT
który z nas dobrze "&lt;orig&gt;sztauował&lt;/&gt;" i bez przeszkód "swój towar" odda odbiorcy. Wszystko zaczęło się tak jak wszędzie. Od rana komisja zasiadła w salach, a biedni delikwenci czekali na swoją kolejkę. Oto nerwowo skubiąc podbródek czeka kolega, który przez "piętnaście lat" je morski chleb. Jakoś dziwnie zbladł, a w oczach oznaki niepokoju. <br>- Franek, coś tak &lt;orig&gt;zdziwniał&lt;/&gt; - pytam czyżbyś zorał cykorię? <br>- Skąd - odpowiada Franek - nie takie rzeczy przechodziłem, tylko widzisz trochę mnie ucho boli i obawiam się, że nie dosłyszę, jak mi powiedzą: nie zdałeś. <br>Inny znów zapala papierosa wkładając go odwrotnie do ust, przy czym dziwi się głośno, że produkcja PMT
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego