policmajster,<br>czy nie stuka gdzieś w spisy nie ujęty powielacz.<br><br>Po kawiarniach i klubach, nadstawiając swe słuchy,<br>łowi słówka niebaczne ugrzecznionych tłum szpicli -<br>wtem w powietrzu rozbrzmiewa nowy dźwięk: a to duchy,<br>a to duchy wolności powracają z banicji!<br><br>Powracają z wygnania, nastawiają znów zegar<br>wyzwolenie niosącej maszynerii piekielnej<br>i ożywcze tykanie znów się w ciszy rozlega<br>pośród dnia skłamanego, pośród nudy niedzielnej.<br><br>I powstaje stos kartek, niewyraźnie odbitych<br>chałupniczą metodą przez drukarnię wałkową<br>i powoli wśród nocy, rozmywanej przedświtem<br>odzyskuje myśl śmiałość, odzyskuje moc słowo.<br><br><br>Aż pewnego dnia nagle, na kształt jasnej pochodni,<br>buchnie płomień zwycięstwa z roznoszonych tych paczek