Typ tekstu: Książka
Autor: Koral Danuta
Tytuł: Wydziedziczeni
Rok: 1997
zgarniająca siano na wały. Wtedy łąki zaludniały się ludźmi z grabiami i widłami, i zaczynały porastać rzędami kop. Pod którąś z nich zasiadał ojciec, psy rozkładały się obok w jej cieniu, nad łąką drgało rozgrzane powietrze...
Dziewczyny - niektóre bardzo piękne - w kolorowych chustkach na głowach, tanecznym, płynnym ruchem zgarniały szeleszczące, pachnące siano na nastroszone stosy, które chłopcy zamieniali w strome, wysokie kopy. Żaby skakały w popłochu wywołując okrzyki przestrachu i wybuchy śmiechu. Bociany spacerowały niespiesznie wśród pracujących, co chwila uderzały dziobem w trawę i podnosząc wysoko głowy połykały zdobycz. A potem odlatywały, by nakarmić małe. Były to najczęściej dwie "własne" pary
zgarniająca siano na wały. Wtedy łąki zaludniały się ludźmi z grabiami i widłami, i zaczynały porastać rzędami kop. Pod którąś z nich zasiadał ojciec, psy rozkładały się obok w jej cieniu, nad łąką drgało rozgrzane powietrze... <br>Dziewczyny - niektóre bardzo piękne - w kolorowych chustkach na głowach, tanecznym, płynnym ruchem zgarniały szeleszczące, pachnące siano na nastroszone stosy, które chłopcy zamieniali w strome, wysokie kopy. Żaby skakały w popłochu wywołując okrzyki przestrachu i wybuchy śmiechu. Bociany spacerowały niespiesznie wśród pracujących, co chwila uderzały dziobem w trawę i podnosząc wysoko głowy połykały zdobycz. A potem odlatywały, by nakarmić małe. Były to najczęściej dwie "własne" pary
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego