po nich owładnął, że coś się<br>zaraz stanie, koń poniesie, burza się zerwie, skowronki nas z nieba<br>opadną jak straszydła i zadziobią - i z trwogą popatrzyłem na ojca,<br>lecz on nawet zdziwienia nie okazał, jakby słów moich nie dosłyszał, a<br>mnie zabolało to gorzej, niżby mi w twarz dał.<br> - Nawet pacierza już nie pamiętam - powiedziałem natarczywie, drżąc<br>zarazem ze strachu. - W imię-ojca-i-syna, to wszystko. Z całej wiary<br>tylko tyle. Fantyśmy sobie dawali, gdy jeden drugiego złapał na<br>modlitwie. A jak kto fantu nie miał, karmił drugiego albo mu służył,<br>albo na klęczkach przed nim chodził.<br> Byłem pewny - i