podciągnął kołdrę pod brodę i tak trwał, łowiąc spomiędzy prędkiego łoskotu serca dźwięki z kuchni. Pani Linsrumowa podeszła do drzwi, stała tam czekając, aż przybyły zjawi się na ganku.<br>- A, dzień dobry, dzień dobry - mówiła. - Chorego nawiedzić? Ktoś coś powiedział leciutkim jak powietrze głosem. Polek zaniósł się nagle kaszlem i padł bez sił na poduszkę. Już wiedział.<br>- Proszę, proszę wejść. U nas taki nieporządek, bo przy chorobie ciężko dać radę gospodarce i żywiole, i posprzątać.<br>- Czy ja nie przeszkadzam?<br>- Taki gość to zaszczyt dla naszego domu.<br>- Może on śpi?<br>Polek chciał krzyknąć, że nie, że czeka, że czuwa, lecz przełknął tylko