Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
podciągnął kołdrę pod brodę i tak trwał, łowiąc spomiędzy prędkiego łoskotu serca dźwięki z kuchni. Pani Linsrumowa podeszła do drzwi, stała tam czekając, aż przybyły zjawi się na ganku.
- A, dzień dobry, dzień dobry - mówiła. - Chorego nawiedzić? Ktoś coś powiedział leciutkim jak powietrze głosem. Polek zaniósł się nagle kaszlem i padł bez sił na poduszkę. Już wiedział.
- Proszę, proszę wejść. U nas taki nieporządek, bo przy chorobie ciężko dać radę gospodarce i żywiole, i posprzątać.
- Czy ja nie przeszkadzam?
- Taki gość to zaszczyt dla naszego domu.
- Może on śpi?
Polek chciał krzyknąć, że nie, że czeka, że czuwa, lecz przełknął tylko
podciągnął kołdrę pod brodę i tak trwał, łowiąc spomiędzy prędkiego łoskotu serca dźwięki z kuchni. Pani Linsrumowa podeszła do drzwi, stała tam czekając, aż przybyły zjawi się na ganku.<br>- A, dzień dobry, dzień dobry - mówiła. - Chorego nawiedzić? Ktoś coś powiedział leciutkim jak powietrze głosem. Polek zaniósł się nagle kaszlem i padł bez sił na poduszkę. Już wiedział.<br>- Proszę, proszę wejść. U nas taki nieporządek, bo przy chorobie ciężko dać radę gospodarce i żywiole, i posprzątać.<br>- Czy ja nie przeszkadzam?<br>- Taki gość to zaszczyt dla naszego domu.<br>- Może on śpi?<br>Polek chciał krzyknąć, że nie, że czeka, że czuwa, lecz przełknął tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego