porywa... Palatyn obiecywał mu, że go zabierze ze sobą, <br>, ale nie obiecał mu wcale, że go uchroni od kary piekielnej... Jakże zatem <br>mógł się na swój czyn odważyć? Judasz... Judasz... Tamten sprzedał Syna, on <br>- Matkę... Co za szatan go opętał, gdy otworzył drzwi i płótno ciął wzdłuż <br>ramy? Oj, nie palatyn był winien, ale on sam! Miejsce poprzedniej wściekłości <br>i poczucia krzywdy zajęła świadomość winy. Padł na kolana i płakał znowu, lecz <br>były to inne łzy. Zbrodnia jego stała przed nim, drżał przed swoim czynem. Oskarżał <br>dotąd innych, lecz cóż go obchodzą inni? Zgrzeszył on sam... Palatyn podsunął <br>mu złoto... Cóż