tylko jedno wyjaśnienie: obaj jesteśmy cząstką polskiego losu - dokończył z emfazą.<br>Znowu, a może stale, tylko że słabiej, brzęczały szybki kredensu. Trzaskała podłoga pod kaflowym piecem, stamtąd wyruszył Szyc, aby obejść stół, wyminąć Jassmonta i plecami do niego stanąć przy kotarze. Zdawało się, że przeżuwa własne myśli. Owijał włosy wokół palca, czego w puchnącej i wirującej szarości Jassmont nie mógł widzieć.<br>- Nadszedł zatem czas, aby porozmawiać o pisarstwie - oznajmił Jassmont, naumyślnie używając smakowitego, staroświeckiego "zatem".<br>- Pan zadał mi pytanie, co ostatnio napisałem, ja zastrzegłem się, że odpowiem w dalszej rozmowie. Teraz przyszedł właściwy czas, aby zaspokoić pańską ciekawość. Ostatnio pisałem dużo