właśnie w matce to <page nr=179> oczekiwanie ziściła. Jej pierwszy sen erotyczny to nie był ani chłopiec, strzelający zza płotu, ani rumak, który tratuje ognistymi kopytami ani nauczyciel polskiego, ani Winicjusz, ani tuberozy. To była Róża w szeleście jedwabiu, w zapachu nokturnów, pochylona nad jej spoconym czołem - sroga, śpiewna, z wielkim liściem palmowym w dłoni. <br>Skoro - dzięki głosowi - Marta osiągnęła wywyższenie aż do poziomu przyjaźni z matką, świat odmienił się tak dalece, tyle przybyło zachwytów, niespodzianek, przerażeń, że na tęsknotę nie było już miejsca. <br>Nastały wreszcie godziny poufności. Róża opowiadała swoje dzieciństwo, epokę Luizy i Michała, później męczarnie w Petersburgu, zamążpójście i gorzką