igrców, muzyków, skoczków i rozśpiewanych niewiast. Właśnie przybyli do miasta waganci, co oczywiście napawało strachem zatęchłych w swej bigoterii i zacofaniu rajców miejskich. I zaczynała się właściwa rewia. Dowcipne monologi, krótkie skecze i tańce. Byłem - podobnie jak moi koledzy z gimnazjum - zachwycony i myślę, że te Igrce pozostały długo w pamięci krakowian.<br>Piękna wieczorna pogoda, księżyc jak na zamówienie dekoratora i muzyka - potęgowały urok letniego Krakowa, przeżywającego swe święto. A do tego jeszcze mury Barbakanu, wspaniałego zabytku pamiętającego zamierzchłe czasy.<br>Adam już przedtem przetłumaczył - moim zdaniem kongenialnie - farsę starofrancuską pt. Mistrz Piotr Pathelin, którą można, jeśli o ducha języka chodzi, porównać