baranich kożuchach, a tuż za nimi Tytania i Oberon, śpieszący do swego królestwa na widok zorzy zapowiadającej skowronka hen, hen, pod żyrandolem światła. <br>Stół był jeszcze wczorajszy, ale zamiast chleba codziennego Gerta postawiła koszyczek ze słodką babką, pokrojoną na grube kromki. Nalewając mu kawę: <br>- Ksiądz proboszcz jeszcze ma ludzi... może pan profesor jeść spokojnie... Znowu zapowiedziana wycieczka, nawet dwie, jedna aus Lubeck, druga z Polski. Uśmiechnął się i, żeby nie odeszła, wzniósł palec. Przystanęła. <br>- Czy ten dziennikarz z Polski... już coś opublikował... na temat Ostfrontu... i w ogóle o sprawach tutejszych? <br>Gerta jakby zaskoczona. Szuka w myślach. <br>- A taaaak... w dodatku niedzielnym