noce i długie nocne rozmowy, kiedy Bóg i diabeł odwiedzali go, by gawędzić o zbrodni i karze, zbawieniu i potępieniu dusz. Pamiętał prawdę. Każdy rok, miesiąc i godzinę. Każdego człowieka, z którym się był zetknął i znaczenie słów wypowiedzianych, czynów spełnionych, myśli pomyślanych. Pamiętał więc prawdę i to był jego pancerz, którego nie mogło przebić kłamstwo, aby przez tę szczelinę, przez wyrwę w pancerzu, wyzuć go z honoru. Mógłby to wszystko spisać i ogłosić na pohybel światu, który go osaczył. Lecz wiedział, że jedno prawdziwe świadectwo nie znaczy zbyt wiele, aczkolwiek znaczy więcej niż tysiąc świadectw fałszywych. Dlatego pamiętał wszystko, do