którą rozmawiałem, szybka w słowie, przywołała wtedy kogoś, nie wypuszczając słuchawki telefonicznej z ręki. Usłyszałem więc o sobie, że "dzwoni uno stra niero" i że nie można się zorientować, czego ten straraero chce. Podeszh tedy do telefonu pani Kozicka.<br>Ale kiedy po godzinie dobrnąłem wreszcie na via Avezzano, przyjęła mnie pani doktor Rogulska. Namęczyłem się, nim <page nr=11> dojechałem. Odszukać tę uliczkę nie było iatwo. Wszystko się zgadzało z tym, co mi powiedzieli znajomi. Pensjonat był daleko, dzielnma niemiła. Niepotrzebnie wplątałem się w jakieś tory. Wydostałem się na wiadukt, na którym nie było żywej duszy. Ani spytać, ani samemu się zorientować. Gorąco, spod spodu