Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
kieszeni i wyjąwszy dwie pięćsetki podał je pani Boguckiej.
- Proszę - powiedział serdecznie - niech pani to weźmie od nas. Na lekarstwa, doktora.
Spojrzała z przestrachem. - Co to jest?
- Pieniądze. Niech pani weźmie. My z Marcinem mamy swoje różne rozrachunki.
Zawahała się:
- Nie wiem doprawdy, czy mogę...
- Ależ tak! Tylko Marcinowi niech pani na razie nic nie mówi. Potem się z nim obliczymy, jak wyzdrowieje. Nie trzeba mu teraz tym głowy zawracać.
Była bardzo wzruszona: - Bóg zapłać, moi złoci.
Z pokoju dobiegł naraz słaby głos Marcina. Szretter chciał się pożegnać, zatrzymała go jednak.
- Zaczekajcie, panowie, tylko zajrzę do niego.
Wróciła prawie natychmiast.
- Pana
kieszeni i wyjąwszy dwie pięćsetki podał je pani Boguckiej.<br>- Proszę - powiedział serdecznie - niech pani to weźmie od nas. Na lekarstwa, doktora.<br>Spojrzała z przestrachem. - Co to jest?<br>- Pieniądze. Niech pani weźmie. My z Marcinem mamy swoje różne rozrachunki.<br>Zawahała się:<br>- Nie wiem doprawdy, czy mogę...<br>- Ależ tak! Tylko Marcinowi niech pani na razie nic nie mówi. Potem się z nim obliczymy, jak wyzdrowieje. Nie trzeba mu teraz tym głowy zawracać.<br>Była bardzo wzruszona: - Bóg zapłać, moi złoci.<br>Z pokoju dobiegł naraz słaby głos Marcina. Szretter chciał się pożegnać, zatrzymała go jednak.<br>- Zaczekajcie, panowie, tylko zajrzę do niego.<br>&lt;page nr=226&gt; Wróciła prawie natychmiast.<br>- Pana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego