wskazujący jakby trzymał w nich niewidzialną pałeczkę. Skłonił się przed sierżantem-muzykantem i naśladując głos kobiety rzekł piskliwie: <br>- "Witaj Zosieńko" poproszę. Sierżant roześmiał się głośno. Złapał akordeon i zaczął grać, a całe towarzystwo ochoczo zaśpiewało: <br>Przybyli ułani pod okienko, Przybyli ułani pod okienko, <br>Pukają, wołają: "puść panienko!" Pukają, wołają: "puść panienko!"<br>Sierżant wstał z taboretu, stanął w rozkroku i zaczął z jeszcze większą werwą grać na akordeonie, a wszyscy śpiewali: <br>Zaświecił miesiączek do okienka, W koszulce stanęła w nim panienka.<br>Rudkowski, udając ową przestraszoną panienkę, przebierał nogami i zaświergotał sopranem:<br>O Jezu, a cóż to za wojacy?<br>Cała wiara odpowiedziała mu