rezydujących w samym mieście. Zgnębiony, prosił jedynie, by schwytanych uciekinierów potraktowano łagodnie, bo "to przecież tylko dzieci". Ale w głębi duszy sam w to nie wierzył. Zawiedziono jego zaufanie. Czuł się oszukany, co wyznał w przypływie szczerości Mistrzowi Iluzji, który przybiegł, przeczuwając nieszczęście, gdy poderwał go ze snu rozdrażniony miaukot pantery.<br>- Włóż porządne buty i chodźmy szukać tych poszukiwaczy przygód - zaproponował Wiatr Na Szczycie. - Nie zostawiałbym tego wyłącznie straży. Uczyłem Kamyka, jak posługiwać się mieczem. Może polać się krew. Przeczesz okolice tym swoim talentem, zgarnijmy ich, zanim zrobią to strażnicy. A potem będziemy się martwić, co zrobić, by cała sprawa skończyła