jak z ilustracji do Pana Tadeusza, spazmatycznie wymiotował. Przy nim przerażony wyrostek palił gorączkowo papierosa. Uczepił się Jassmonta.<br>- Panie pisarzu, tak być nie może, to nie są ludzie - zwrócił czerwoną, załzawioną twarz i wychrypiał: - Bandyci, bestie, bandyci.<br>Jassmont cofnął się jak przed szaleńcem.<br>- To byli Dusie, dziaduniu - powiedział wyrostek, cisnął papierosa za płot.<br>- Żeby tak ludzi, jak gadzinę, starego Józefata zaszlachtowali, tasakiem, jak wieprzka. Staremu szło na osiemdziesiąt. Niemiec, najgorszy wróg, oszczędził, a te łotry nie przepuściły. Taki pogrom, własną krew przelać, że też nasza święta polska ziemia nosi takie gady. To co, panie Jassmont, już żadnego zmiłowania nie ma dla