Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Głowy do góry... Tempo... Raz-dwa-trzy.
Dobrze. Następnie pumy... O pumie
Mówią, że puma nic nie rozumie
I rzeczywiście. Źle. Źle... Niestety...
Nie tak się chodzi. Wyprężyć grzbiety.
A teraz małpy... Sto albo dwieście...
Z życiem. Gromadą... Żwawo. I wreszcie
Ponad pochodem, jak pochód długi
W równych szeregach lecą papugi,
Wprost na obiektyw... Tylko z polotem...
Koniec... A teraz wszyscy z powrotem.
Tu pan Soczewka zatarł aż ręce:
- Ależ wspaniały film dziś nakręcę.

Zwierzęta mając chwilę spokoju
Pobiegły z wrzaskiem do wodopoju.
Nawet niektóre, jak krokodyle,
Siedziały w wodzie przez dłuższą chwilę.
A lew spoglądał na nie z wysoka,
Czuwał
Głowy do góry... Tempo... Raz-dwa-trzy.<br>Dobrze. Następnie pumy... O pumie<br>Mówią, że puma nic nie rozumie<br>I rzeczywiście. Źle. Źle... Niestety...<br>Nie tak się chodzi. Wyprężyć grzbiety.<br>A teraz małpy... Sto albo dwieście...<br>Z życiem. Gromadą... Żwawo. I wreszcie<br>Ponad pochodem, jak pochód długi<br>W równych szeregach lecą papugi,<br>Wprost na obiektyw... Tylko z polotem...<br>Koniec... A teraz wszyscy z powrotem.<br>Tu pan Soczewka zatarł aż ręce:<br>- Ależ wspaniały film dziś nakręcę.<br><br>Zwierzęta mając chwilę spokoju<br>Pobiegły z wrzaskiem do wodopoju.<br>Nawet niektóre, jak krokodyle,<br>Siedziały w wodzie przez dłuższą chwilę.<br>A lew spoglądał na nie z wysoka,<br>Czuwał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego