chłopaki tam ino są! Ale na ślub dostają przepustki. Jeszcze teraz, w zimie. I tak nie ma co robić. Po chałupach siedzą jak myszy, aby kota nie zwabić. Czekają, by front bliżej podszedł. Dadzą jeszcze i oni Niemcom w kość, niech się pani nie martwi. Zdążą. A mój ślub będzie paradny. Komendant żołnierzy przyśle. Pod szablami przejdziemy. I tańce będą, do rana, za wszystkie czasy! Choćby nogi miały poodpadać! No, dziewuszki, zapalam świecę!<br>Kowalska zdążyła już pstryknąć zapałką. Burakówna popchnęła patyczkiem korek. Zakołysał się na lustrze wody, przechylił się. Mania wstrzymała oddech. Jakby od tego, czy płomyk zgaśnie czy popłynie, zależało