nie dźwięki mazura towarzyszą pląsom wczasowiczów, wykonują oni przecież "góralskie tańce" - wiadomo, ogniste, pełne junackiego zapału i siły - ale tańczą też beguine'a, znacząco, a wbrew naturze owego tańca, nazywanego w piosence Młynarskiego "skocznym beguinem". Groteskowy wizerunek peerelowskiego kurortu pozwala mimo wszystko we wczasowych realiach i obyczaju odnaleźć wyraźne ślady ułańskiego "paradygmatu tanecznego": jazgotliwa orkiestra przygrywa jakby inaczej - "temperamenta grają" w istocie to samo i tak, jak zawsze.<br>Jaki jest, jaki jeszcze jest mazur? Jakie istotne ma właściwości, jakie sensy, jakie wartości ucieleśnia? Co pozwala go sytuować w dość enigmatycznym na razie "porządku szarży"?<br>Sięgnijmy po klasyczną, Reymontowską fenomenologię tego tańca. Otóż