les si`ecles.<br> Idę dalej przez las rzeźb i konstrukcji abstrakcyjnych i<br>półabstrakcyjnych z brązu, blachy, desek i kartonów, do płócien coraz<br>to niespodzianych, jakże często puszczonych i bezładnych. Te ostatnie<br>sale przygnębiają. To lata masakry Velasqueza (Les menines), masakry Delacroix (Kobiet algierskich),<br>masakry Maneta (Déjeuner sur l'herbe).<br>Te płótna, parafrazy, apoteozy - ależ nie! - to jakaś zdruzgotana<br>przeszłość wieków sztuki, paszkwil czy zabawka. To wrażenie było tak<br>silne i dla mnie samego nieoczekiwane, że nie mogę go przemilczeć.<br> Gdzie jest granica między wirtuozerią człowieka ogromnej kultury,<br>sztukmistrza o zwinności cyrkowej, parafrazującego sztukę wieków, a dziełem twórcy, które uszczęśliwia. Już nie mówię