wybrał tak zwany indywidualny system studiów. Potem coś się zacięło, nie został na klinice. A teraz... Obarczony niepracującą żoną i trójką dzieci, ciągle zalatany, ciągle podenerwowany, ciągle ,,pod ciśnieniem'', dawno utracił swój studencki luz. <br>Akurat obaj dostali nowe fartuchy. Przebierali się rozmawiając o możliwych podwyżkach. Pewnie znowu spóźnią się o parę miesięcy. Prasa będzie opiewała ich wysokość, tylko pieniędzy znów nie będzie. Rząd, wyrównując wstecznie zaległości, zarobi na inflacji i faktyczna podwyżka będzie niższa od obiecywanej. Kiedy tak przebierali się dyskutując, w pewnym momencie obaj płynnie, niemal jednocześnie rozlepili kieszenie. - Ręka pacjenta nie może trafić na sklejoną kieszeń - zażartował Krzak z