Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
sypialni.
Przypomniał mu się ten ostatni normalny tydzień, jaki spędzili w sierpniu trzydziestego dziewiątego we Wrzosowie. Ostatnia niedziela, popołudnie. Cudowna pogoda, pachniało jabłkami i zieloną wodą. Niebo jak z westchnień pensjonarki, błękitne, idealne i żarliwie niewinne. Z patefonu Andrzej Bogucki, przymilał się i śpiewał A mnie jest szkoda lata. Na parkanie afisz LOPP. On nosił się na biało, jak do tenisa, oryginalne angielskie spodnie, skarpety z granatowym szlaczkiem, koszula z krótkim rękawem, pulower w głęboki serek, miękkie buty z okrągłymi noskami, spacerowo, trochę to drażniące, pozerskie, zgodził się, bo ona nalegała. Czuł się jak podstarzały lowelas, tym bardziej że ona wyglądała
sypialni.<br>Przypomniał mu się ten ostatni normalny tydzień, jaki spędzili w sierpniu trzydziestego dziewiątego we Wrzosowie. Ostatnia niedziela, popołudnie. Cudowna pogoda, pachniało jabłkami i zieloną wodą. Niebo jak z westchnień pensjonarki, błękitne, idealne i żarliwie niewinne. Z patefonu Andrzej Bogucki, przymilał się i śpiewał A mnie jest szkoda lata. Na parkanie afisz LOPP. On nosił się na biało, jak do tenisa, oryginalne angielskie spodnie, skarpety z granatowym szlaczkiem, koszula z krótkim rękawem, pulower w głęboki serek, miękkie buty z okrągłymi noskami, spacerowo, trochę to drażniące, pozerskie, zgodził się, bo ona nalegała. Czuł się jak podstarzały lowelas, tym bardziej że ona wyglądała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego