ten uwiarygodniający lęki rok trzydziesty dziewiąty, biegnę z radością przez wąski skwerek, a biegamy tam często do sklepu Percyka, żeby przebierać w naklejkach, wstążeczkach i aniołkach. Aż do chwili, kiedy Hasia Maciakówna zawoła: "Nie kupujmy u tego parcha!" - a ja się popłaczę, tak zupełnie nie wiadomo dlaczego. Nie jestem przecież parszywą żydówką, tylko Joasią, i Polką, i obywatelką kosmosu, bo tak nazywa mnie tatuś. <br>Kosmos zaczyna się w Polsce i biegnie w lewo: tam jest na mapie Francja, i jest Anglia, i ta Hiszpania, z której przybyli moi prapradziadowie. Tam są też aniołki ze sklepu Percyka i cały zapach rybny ulicy