takim stopniu, ale też przecież zaawansowanego w wieku i w chorobie. I pewnie dlatego za każdym razem, gdy spotykam się z "Papi", czuję przepełniającą mnie tęsknotę i bezsilny, rozpaczliwy żal. <br>Kontaktów towarzyskich nie mam więc żadnych, czytać nie mogę, obowiązuje mnie zakaz wizyt, nie zabrałam radia ani kart do układania pasjansa. Wisielcza beznadzieja. Pozostaje mi tylko jedno, co mnie jeszcze jakoś wciąga, zajmuje i jest to pisanie. Chociaż i tu podobnie jak z lekturą mam dosyć spore trudności. Twórcza impotencja, jak nic. <br>Piszę trochę w ciemno. Formułowanie myśli przychodzi mi z oporem, często się gubię, powtarzam. Nie bacząc na składnię, bazgrzę