Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
chłopaka ślady - jakby Liść umazał palce w sadzy albo w błocie. Lecz to włosy Magwera sczerniały w miejscach, w których dotykały ich dłonie Liścia. Doron podniósł wzrok wyżej. Szerszenie byli nie dalej, jak na pięćdziesiąt kroków. Z tej odległości mógł już rozróżnić malunki na maskach zakrywających ich twarze.
- Liściu! - Magwer patrzył na niego przytomnym wzrokiem.
- Szybko! - Doron poderwał się z ziemi, pociągnął Magwera za sobą. Popędzili ku domom Dabory ile sił w nogach, czekając, kiedy strzały o żółto-czarnych lotkach przebiją ich plecy. Czy to jednak gwardyjscy łucznicy już nie mieli pocisków, czy też zdumiał ich widok uciekającego gołego mężczyzny, czy
chłopaka ślady - jakby Liść umazał palce w sadzy albo w błocie. Lecz to włosy Magwera sczerniały w miejscach, w których dotykały ich dłonie Liścia. Doron podniósł wzrok wyżej. Szerszenie byli nie dalej, jak na pięćdziesiąt kroków. Z tej odległości mógł już rozróżnić malunki na maskach zakrywających ich twarze.<br>- Liściu! - Magwer patrzył na niego przytomnym wzrokiem.<br>- Szybko! - Doron poderwał się z ziemi, pociągnął Magwera za sobą. Popędzili ku domom Dabory ile sił w nogach, czekając, kiedy strzały o żółto-czarnych lotkach przebiją ich plecy. Czy to jednak gwardyjscy łucznicy już nie mieli pocisków, czy też zdumiał ich widok uciekającego gołego mężczyzny, czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego