myśl Barbary wstrząsnęła nimi do głębi. Spiżowy ton głosu stojącego przed nimi bóstwa, dźwięcząca jeszcze w powietrzu straszliwa determinacja, mglista wizja napadu na ten jakiś niesprecyzowany pociąg, rodząca się w duszach nadzieja na osiągnięcie celu za pomocą imponującego czynu, wszystko to razem sprawiło, że stracili głos. W milczeniu, wytrzeszczonymi oczami patrzyli na rozpłomienioną Barbarę, a zdumienie na ich twarzach przeistaczało się powoli w podziw, uwielbienie i zachwyt.<br>Pierwszy oprzytomniał Janusz. Posiadanie narzeczonej, której uroda dorównywała niemal urodzie Barbary, uodporniło go już przeciwko potędze damskich wdzięków.<br>- Myśl sama w sobie jest niezła - powiedział z zapałem. - Tylko skąd mamy wiedzieć, który to pociąg