Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
lustrze zobaczyła bladą, zmęczoną twarz, podkrążone z bezsenności oczy, zmierzwione włosy. Zakryła twarz. Nie lubiła oglądać się w lustrze bez pudrów, szminek, różów i tuszu. A jednak... Powoli opuszczała dłonie. Jestem brzydka - garbaty, wydatny nos, czoło niskie, cofnięte, broda silna, wystająca. Tylko kształt ust, przypominający małe serduszko, wyjątkowo piękny. Znowu patrzysz uważnie na własną twarz, jakby tam właśnie kryły się rozstrzygnięcie, rozwiązanie, nadzieja. Jednak jest tylko niepewność, lęk przed jutrem, a właściwie przed dniem, który już nadszedł.
On jeszcze śpi, matka jeszcze śpi, dom jeszcze śpi. Przez firanki sączy się szarość. Miasto znalazło się na granicy nocy i dnia. Nie słychać
lustrze zobaczyła bladą, zmęczoną twarz, podkrążone z bezsenności oczy, zmierzwione włosy. Zakryła twarz. Nie lubiła oglądać się w lustrze bez pudrów, szminek, różów i tuszu. A jednak... Powoli opuszczała dłonie. Jestem brzydka - garbaty, wydatny nos, czoło niskie, cofnięte, broda silna, wystająca. Tylko kształt ust, przypominający małe serduszko, wyjątkowo piękny. Znowu patrzysz uważnie na własną twarz, jakby tam właśnie kryły się rozstrzygnięcie, rozwiązanie, nadzieja. Jednak jest tylko niepewność, lęk przed jutrem, a właściwie przed dniem, który już nadszedł.<br> On jeszcze śpi, matka jeszcze śpi, dom jeszcze śpi. Przez firanki sączy się szarość. Miasto znalazło się na granicy nocy i dnia. Nie słychać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego