to jego niesławny koniec. Był tak nieświadom swej groźnej roli w wojnie, pochłonięty obliczeniami matematycznymi, że nie zauważył, jak padło miasto bronione przez jego machiny. Siedział pochylony nad jakimś wykresem, gdy do domu wtargnął z mieczem w pogotowiu rzymski żołdak.<br>To, czym zajęta była w tamtej chwili <page nr=26> myśl Archimedesa, mogło pchnąć do przodu naukę o wieki. Ale gdy poprosił, aby mu pozwolono dokończyć obliczenia, żołnierz, widząc opornego starucha, rozkroił mu głowę mieczem. To tylko z głowy boga wyfrunęła upostaciowana mądrość. Z głowy Archimedesa wyciekł mózg, a geniusz mądrości odleciał na długie czasy, aż do epoki, kiedy Ziemia zmalała do średniej wielkości