Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
babci w ramiona i obie aż się zatoczyły ze śmiechu.
Siedząc potem przy stole w pokoju, piły herbatę z cytryną i co na siebie spojrzały - chichotały na nowo. Wreszcie, po dobrej półgodzinie, usłyszały charakterystyczne piski oraz zgrzyty i obie, żwawe jak sarny, rzuciły się do okna.
Purpurowy, zlany potem Konrad pedałował z wysiłkiem, z zaciętymi ustami, pochylony nad kierownicą babcinego rupiecia. Gburek, podkurczając komicznie długie, rozkraczone nogi o gołych łydkach, trzymał się oburącz siodełka, a na twarzy miał wyraz autentycznej wściekłości. Rower chwiał się na boki, rzęził, brzęczał i zgrzytał, wreszcie dotarł żmudnie po kocich łbach pod sam dom babci. Panowie
babci w ramiona i obie aż się zatoczyły ze śmiechu.<br>Siedząc potem przy stole w pokoju, piły herbatę z cytryną i co na siebie spojrzały - chichotały na nowo. Wreszcie, po dobrej półgodzinie, usłyszały charakterystyczne piski oraz zgrzyty i obie, żwawe jak sarny, rzuciły się do okna.<br>Purpurowy, zlany potem Konrad pedałował z wysiłkiem, z zaciętymi ustami, pochylony nad kierownicą babcinego rupiecia. Gburek, podkurczając komicznie długie, rozkraczone nogi o gołych łydkach, trzymał się oburącz siodełka, a na twarzy miał wyraz autentycznej wściekłości. Rower chwiał się na boki, rzęził, brzęczał i zgrzytał, wreszcie dotarł żmudnie po kocich łbach pod sam dom babci. Panowie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego