Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
z każdym tupnięciem na moście przybywało pęknięć i rys. Konstrukcja trzeszczała i jęczała. Poleciały w dół pierwsze odkruszone odłamki.
Reynevan odważył się wreszcie spojrzeć pod nogi, z nieopisaną ulgą zobaczył kamienie, skalne złomy, widoczne skroś lodowej bryły. Był po drugiej stronie. Wszyscy byli po drugiej stronie.
Most zachrupał, zatrzeszczał i pękł z hukiem i szklanym jękiem, rozsypał się w milion lśniących fragmentów, lecących w dół i bezgłośnie zapadających się w mglistą otchłań. Reynevan westchnął głośno - w chórze innych westchnięć.
- On tak zawsze - powiedział półgłosem stojący obok Hubercik. - Pan Huon, znaczy. Ino tak gada. Strachu nie było żadnego, most zdzierży, runie zawżdy
z każdym tupnięciem na moście przybywało pęknięć i rys. Konstrukcja trzeszczała i jęczała. Poleciały w dół pierwsze odkruszone odłamki.<br>Reynevan odważył się wreszcie spojrzeć pod nogi, z nieopisaną ulgą zobaczył kamienie, skalne złomy, widoczne skroś lodowej bryły. Był po drugiej stronie. Wszyscy byli po drugiej stronie. <br>Most zachrupał, zatrzeszczał i pękł z hukiem i szklanym jękiem, rozsypał się w milion lśniących fragmentów, lecących w dół i bezgłośnie zapadających się w mglistą otchłań. Reynevan westchnął głośno - w chórze innych westchnięć.<br>- On tak zawsze - powiedział półgłosem stojący obok Hubercik. - Pan Huon, znaczy. Ino tak gada. Strachu nie było żadnego, most zdzierży, runie zawżdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego