czynnika osaczającego człowieka. Jest jakby tworzywem postaci, a zarazem barierą dla ich zewnętrznej aktywności. Wszystko, co się w obrazie dzieje, dzieje się w środku postaci. Prawdziwa aktywność jest aktywnością nieprzestrzennego nastroju.<br>Przypomnijmy sobie także Leopolda Staffa: "Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło. Ktoś chciał mnie <page nr=21> ukochać, lecz serce mu pękło". A u Kazimierza Przerwy-Tetmajera choćby jego "zadumy polne, osmętnice" i wiele innych podobnych.<br>Jeszcze jeden moment, bodaj najdonioślejszy. Tak opisany nastrój byłby tylko mniej lub bardziej chwilową treścią świadomości, a nam chodzi o coś więcej, o samą "duszę chochoła", zatem o jego substancję w czasie trwającą, konstytuującą jego egzystencję