snu lub przywidzenia. Po trzecie: cierpliwie czekał, aż Zygmunt przyjmie propozycję. Po czwarte i najważniejsze: Zygmunt nie miał zielonego pojęcia, co to za propozycja. I tutaj wszystko się sypało beznadziejnie. Jednak, jak mawiał towarzysz generał, są granice, których przekraczać nie wolno. Północny wczorajszym incydentem przekroczył. Doświadczać śmierci, piekła - proszę bardzo, pełno tego w każdym szpitalu, na każdym rogu ulicy i nikt krzyku nie podnosi. Robić z człowieka wariata, wpełzać jak żmija pod poduszkę snu - nie ma sprawy, da się przetrzymać, wszyscy coraz bardziej powaleni, dziwni, ogarnięci ludycznym szaleństwem. Ale pastwić się nad bólem małego Zyzia to już po prostu szatańskie skurwysyństwo