dorastał na wsi, z dala od miasta, już przez całe życie towarzyszy mu coś z tego przeciwieństwa, choćby całe późniejsze życie spędził w mieście. Dziś jeszcze, nieważne, czy są to dzieci z miasta, dorosłe dziewczyny i kobiety, uczniowie, subiekci sklepowi czy w ogóle mężczyźni, jeśli traktują innych ludzi z niedbałą pewnością siebie, niejako "mimochodem", z pospolitą rutyną, odczuwam do nich podobną niechęć, jak wtedy w Pasłęku, a ludzie ci wydają mi się być jak wytarty trojak, którego wartość przyjmuje się na wiarę, bo wiadomo, co na nim powinno figurować. <br>Panna Elmira poprowadziła nas przez plac otoczony krużgankami. Nie były to, ot, zwykłe