Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
uroczystości, listą gości i paroma fotografiami pana młodego i panny młodej. Przywitaliśmy się ciepło, z rozmachem, jak gdybyśmy właśnie ubili interes czy spotkali się-po latach niewidzenia. Niemniej przeto wyrecytowaliśmy sobie nasze nazwiska: on - Wieśniewicz: Ja- swoje. Potem wesoło zapoznał mnie z resztą kompanii. Szybko, z werwą: Wszystko przy akompaniamencie pianoli i ruchach kapelusza, który krążył jak niewidzialny i kierowany przez ducha, bo nikt po pieniądze nie sięgnął.
Zresztą nie trwało to razem ani minuty. Maszyna Wieśniewicza miała zryw wspaniały. Wieśniewicz wiózł wybornie. Wydostawszy się z miasta na autostradę do Ostii rozwinął szybkość, od której mnie dech zaparło. O rozmowie nie
uroczystości, listą gości i paroma fotografiami pana młodego i panny młodej. Przywitaliśmy się ciepło, z rozmachem, jak gdybyśmy właśnie ubili interes czy spotkali się-po latach niewidzenia. Niemniej przeto wyrecytowaliśmy sobie nasze nazwiska: on - Wieśniewicz: Ja- swoje. Potem wesoło zapoznał mnie z resztą kompanii. Szybko, z werwą: Wszystko przy akompaniamencie pianoli i ruchach kapelusza, który krążył jak niewidzialny i kierowany przez ducha, bo nikt po pieniądze nie sięgnął.<br>Zresztą nie trwało to razem ani minuty. Maszyna Wieśniewicza miała zryw wspaniały. Wieśniewicz wiózł wybornie. Wydostawszy się z miasta na autostradę do Ostii rozwinął szybkość, od której mnie dech zaparło. O rozmowie nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego