tą śmierdzącą sprawę"</> - powiedziała ze złością, po czym dokładnie opisała rzekomego Grzegorza A. Rysopis zgadzał się z tym, jaki przedstawił uczeń, Andrzej L., opisując tajemniczego fotografa, który zrobił Ilonie T. kilka zdjęć w parku. Ale podobieństwo było tak ogólne, że w rachubę mogły wchodzić setki mężczyzn w wieku trzydziestu, trzydziestu pięciu lat.<br><q>- Kilka lat później</> - opowiadał dalej emerytowany nadinspektor Arnold S. <q>- byłem już w stopniu majora i pojechałem służbowo do S., dużego miasta nad morzem, dokąd zaprowadziła mnie sprawa narkotyków, przemycanych do Szwecji, a produkowanych w małej wiosce pod L. Zarezerwowano mi wprawdzie hotel, ale skorzystałem z gościny dawnego przyjaciela ze