Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
tu cień, więc mur w tym miejscu był chłodny. Pusto, cicho. Daleko, za kilkoma zakrętami, które następowały po potężnych obrocmych bastionach, mieściło się wejście do muzeów watykańskich. Przed paropiętrową bramą pano vał rucli. Comitivy wyładowy vały się z wielkich wozów turystycznych. Ciągnęły Pielgrzymki Piesze. Powstawały zatory samochodowe. Wszystko to o pięćset metrów, schodząc w dół ulicą, ode mnie. AIe tu, w górnej części viale, panował absolutny spokój.
Adwokata oczywiście znałem. Gdyby jednak nie fotografia u ojca, niewiele by mi przyszło z tego spotkania sprzed dwudziestu lat. Nie poznałbym go. Ale dzięki zdjęciu nie miałem wątpliwości, że to on, kiedy Przemknął koto
tu cień, więc mur w tym miejscu był chłodny. Pusto, cicho. Daleko, za kilkoma zakrętami, które następowały po potężnych obrocmych bastionach, mieściło się wejście do muzeów watykańskich. Przed paropiętrową bramą pano vał rucli. Comitivy wyładowy vały się z wielkich wozów turystycznych. Ciągnęły Pielgrzymki Piesze. Powstawały zatory samochodowe. Wszystko to o pięćset metrów, schodząc w dół ulicą, ode mnie. AIe tu, w górnej części viale, panował absolutny spokój.<br>Adwokata oczywiście znałem. Gdyby jednak nie fotografia u ojca, niewiele by mi przyszło z tego spotkania sprzed dwudziestu lat. Nie poznałbym go. Ale dzięki zdjęciu nie miałem wątpliwości, że to on, kiedy Przemknął koto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego