tysiąc?" - zapytał Wiator, "tysiąc" - jak echo przyświadczył Robert, "stary - inżynier chwycił się za okolicę serca - pozwól, że ci je pożyczę", "nie oddam ci szybko", "nieważne", dialogować na chwilę przestali, bo inżynier z portfela wyjął gołębia i wypuścił go w przestrzeń, gołąb został zręcznie przez Tęgopytka przechwycony i rozłożony na dwie pięćsetki zręcznie schowane do kieszeni, za oknem martwa fala opadła gwałtownie w dół, zniknęła, a Wanda zaszeptała do mnie "głowę też unicestwił, fuj, taki mocny potwór zupełnie się unicestwił", "czyżby?", "przecież widzę", inżynier natomiast powiedział głośno i uroczyście "gołębica nie wróciła, koniec kataklizmu", i wyjąwszy z kieszeni suwak logarytmiczny klepnął nim