nie dla mnie... A jednak nie potrafiła przestać o nim myśleć. Każdego ranka szukała wzrokiem jego pięknej sylwetki na koniu. Ach, jak on wspaniale się trzymał w siodle. Miał sporo racji, uważając, że ona wygląda jak łamaga. Już się nie domagała wolnej jazdy, spokorniała. Dotarło do niej, że jeździectwo to piekielnie trudna sztuka. Trzeba wiele ćwiczeń i wysiłku, by coś z tego wyszło. Zresztą sam wysiłek to za mało, jeździectwo, jak mawiał pan Jedlicki, trzeba było mieć we krwi. Ona podobno je miała, ale, jak dotąd, musiała panu Jedlickiemu wierzyć na słowo. Jej kompleksy powiększyły się, kiedy obserwowała zawody w skokach